Miłość to bezbronność wobec bezbronności....
Jako przyszła matka odkrywam w sobie stare/nowe sfery... Tereny opuszczone i ziemie niczyje... Niezagospodarowane... niezaopiekowane...
Jestem teraz odpowiedzialna inaczej nich dotychczas. Odpowiedzialność, siła, samodzielność, zaradność - to nienowe rzeczy, ale odpowiedzialność za dziecko, odpowiedzialność za Ciebie, maluszku - to zupełnie nowe wyzwanie...
Jesteś moim najsłabszym punktem, moją piętą achillesową. Czynisz mnie bezradną, ale - paradoksalnie - w pozytywnym znaczeniu tego słowa... Staję się miękka. Dzięki Tobie - maleństwo - odkrywam, że jestem wrażliwa. Nie urażona, tylko wrażliwa. Moja bezbronność i bezradność to nie jest już osamotnienie i lęk. Wręcz przeciwnie - to bezbronność wynikająca z Ciebie, bezradność, z którą będę się mierzyć, gdy będziesz płakał, a ja nie będę wiedziała czemu, bo nakarmiłam Cię i utuliłam. Bezbronność wobec Twojej bezbronności. Miłość bezwarunkowa do Ciebie, bo jesteś.
Uczę się wciąż kochać dobrze. To trudna i całożyciowa nauka. I Ty - moja miękkość i wreszcie to, co kocham i, co kiedyś opuściłam... moje tereny opuszczone i ziemie niczyje. Dziecko, z którym teraz się kontaktuję przez Ciebie.
Dziękuję F.
Gustav Klimt
Macierzyństwo