piątek, 7 grudnia 2012

Męskie ciało w sztuce.

Przyznam, że do wpisu zainspirowała mnie perspektywa obejrzenia z moim partnerem filmu "Marina Abramović: artystka obecna". Od dawna zastanawiało mnie to, że ciało kobiece w sztuce jest bardzo mocno eksponowane/eksploatowane, natomiast męskie - nie. Wg. niektórych wynika to z faktu, że sztuka jest zdominowana przez męskich twórców i stąd kobiece ciało jest właśnie obiektem dzieła sztuki, jako coś fascynującego płeć odmienną, a skoro tworzą głównie mężczyźni to... Z drugiej strony artystki dość chętnie same eksponują i eksplorują swoje nagie ciała... Właściwie czemu nie? Skoro może to być ostateczny środek wyrazu, dostępny od zaraz, dany, będący do dyspozycji, emancypujący mnie. Moje ciało jest moim narzędziem służącym do opowiedzenia tego, co chcę... 

Tylko... czy konieczne jest sięganie po ten pierwszy i ostateczny jednocześnie środek wyrazu? Niewątpliwie odbiór artysty nagiego i artysty "schowanego" w ubraniu będzie inny, ale czy każdy przekaz wymaga nagości? Przyznam, że buntuję się, gdy widzę nieuzasadnioną - w moim odczuciu - nagość w sztuce.

A jeśli sięgamy w sposób uzasadniony po nagość jako środek wyrazu, to czemu nie ma w naszej kulturze tak eksponowanej męskiej nagości? Czy wynika to z płytkich skojarzeń z homoseksualizmem? Czy jesteśmy tak nieoswojeni z męską nagością, że nas onieśmiela, peszy, upupia? 

Wszak ciało ludzkie to zarówno ciało męskie i żeńskie.



 Mr. Big by artist Ilse Haider, rzeźba wystawiona przed Leopold Museum w Wiedniu.


















Leonardo da Vinci - Człowiek witruwiański

Do poczytania:

http://www.leopoldmuseum.org/en/exhibitions/46/nude-men

http://www.theatlanticwire.com/entertainment/2012/10/double-standard-against-naked-men-art/58131/

http://www.dw.de/penis-problem-a-vienna-museum-covers-up/a-16318387


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz