Z czasem trudno już odróżnić czy kocha się, bo się kogoś potrzebuje, czy odwrotnie... Myślę, że dopiero w chwili, gdy pustka zagląda w oczy, można się przekonać, co w nas siedzi, ale trzeba jeszcze mieć odwagę zobaczyć to, co w nas siedzi i być gotowym do pogodzenia się z tym, cokolwiek się w sobie odkryło, a nawet pokochać to... albo strzelić sobie w łeb....
I jeszcze jedno, a propos strzelania sobie w łeb. Kiedyś powiedziałam koledze, że, gdybym poznała tajemnicę miłości, odkryła jej sedno, czym jest i dlaczego i przez co i w czym jest... STRZELIŁABYM SOBIE W ŁEB.
I jeszcze jedno... żeby dostrzec to, co jest na dnie we własnym wnętrzu, trzeba się wobec tej pustki postawić... albo przynajmniej raz postanowić, że się jej nie będzie przykrywać, czy przed nią uciekać... ryzykowne, bolesne, ale jeśli już się nam uda... dobre...
OdpowiedzUsuń